Fot. Materiały prasowe
Najtańsze bilety będą po 49 zł – zapowiada Intercity. Ale w każdym składzie takich tanich miejsc będzie tylko 20. Kto będzie chciał kupić miejscówkę w ostatniej chwili, może zapłacić nawet pięć razy więcej – dowiedział się DGP.
Im bliżej grudnia, tym większe napięcie panuje w spółce PKP Intercity. Pierwsze składy pendolino z pasażerami na pokładzie mają wyruszyć w trasy już za trzy miesiące. Obecnie trwają prace nad cennikiem i systemem sprzedaży.
Oficjalny cennik zostanie zaprezentowany jesienią. Już jednak wiadomo, że średni koszt biletu z Warszawy do Krakowa wyniesie 127 zł. Jak udało się nam dodatkowo ustalić, bardzo podobnie ma być na innych trasach ze stolicy (np. do Katowic i Gdańska).
Prezes spółki Marcin Celejewski zapowiada, że ceny miejscówek będą się zaczynały od 49 zł. Z tego pułapu da się jeszcze zjechać, bo obowiązują ulgi ustawowe. Np. student podróżujący PKP Intercity będzie mógł odjąć od ceny 51 proc., a kolejarze... 99 proc. Ale jeśli ktoś liczy na szeroki dostęp do tanich biletów na najdroższy pociąg w historii PKP, to się rozczaruje.
– Zakładamy, że będzie to pula ok. 20 biletów na skład. Wartość ta może ulec zmianie – zastrzega Zuzanna Szopowska, rzeczniczka PKP Intercity.
W każdym z 20 składów pendolino zamówionych przez PKP są 402 fotele. Czyli w promocyjnej cenie będzie mniej niż 5 proc. miejsc. To będzie oferta dla łowców okazji, którzy planują kupić bilet 30 dni przed odjazdem.
Prezes Marcin Celejewski, który wcześniej odpowiadał za siatki połączeń i cenniki pasażerskie m.in. w LOT, przenosi zasady z lotnisk na tory. – Oferta będzie ciekawa, ale jak w każdej promocji chodzi o to, żeby ludzi trochę nabrać. Podróżny usłyszy o cenie 49 zł i pójdzie do kasy. A jak już odstoi swoje w kolejce, to okaże się, że bilety po 49 zł „właśnie wyszły”. Ale są w promocji np. po 89 zł, a bez promocji po 159 zł, a w dniu wyjazdu po 259 zł. I takie bilety też kupi – usłyszeliśmy od osoby zaangażowanej w przygotowywany projekt.
Flagowy przewoźnik PKP zapowiada też objęcie pendolino systemem przedsprzedaży. To oferta „wcześniej = taniej”, której nowy etap ruszył w poniedziałek. Bilety kupione tydzień przed odjazdem będą tańsze o 20 proc., a dwa tygodnie wcześniej – o 30 proc. Zniżki są dwa razy większe niż stosowane dotychczas. Minus jest taki, że nowe zasady nie obejmują pierwszej klasy, jak dotychczas. A jeśli jedziemy z przesiadką i część odcinka chcemy pojechać w klasie pierwszej, to też ze zniżki nici.
Przedsprzedaż biletów na pendolino ma się zacząć w listopadzie. PKP Intercity twierdzi, że te „elastyczne” ceny powinny podnieść atrakcyjność pociągów. Niestety, niewiele ma to wspólnego z tzw. dynamicznym cennikiem, który obiecywał zarząd spółki. Ceny biletów na pendolino miały zmieniać się w zależności od dnia tygodnia, godziny odjazdu, obłożenia danej relacji itd. (z tego modelu z powodzeniem korzysta np. Polski Bus).
Przetarg na dynamiczny cennik został w tym roku unieważniony, kiedy okazało się, że nowy program nie będzie współpracował z Kursem, czyli systemem IT autorstwa spółki PKP Informatyka. To na nim opiera się stara platforma sprzedaży biletów PKP Intercity. Kolejowi specjaliści od IT przekonali się, że trudno jest zejść z Kursu, bo przy jego pomocy bilety Intercity sprzedają inni przewoźnicy, np. Przewozy Regionalne i Koleje Mazowieckie.
Właśnie dlatego PKP Intercity musi dziś oprzeć cennik pendolino na rozwiniętej przedsprzedaży „wcześniej = taniej”, ale bez elastycznego reagowania na zmiany frekwencji. Czy promocje będzie więc ustalał człowiek z kartką i ołówkiem na podstawie historycznych danych?
– W ostatnim czasie podpisaliśmy umowę na usługi wsparcia informatycznego z PKP Informatyka. To powinno usprawnić m.in. prognozowanie popytu, optymalizowanie ceny i kontroli dostępności – uspokaja Zuzanna Szopowska.
Jak wynika z naszych informacji, PKP Intercity szykuje też graficzną prezentację obłożenia pociągów pendolino. W kasach internetowych ma się pokazywać schemat pociągu z zaznaczonymi miejscami zajętymi (podobnie jak podczas odprawy online na samolot). Pomysł trzymany jest w tajemnicy, bo nie wiadomo, czy gadżet nie opóźni obsługi klienta.
– Ten moduł może być wprowadzony dopiero w przyszłości. Od grudnia postawimy na klasyczny system rezerwacyjny. Klient będzie mógł wybrać miejsce przy oknie albo korytarzu, ale bez podglądu całego pociągu – wyjaśnia Zuzanna Szopowska z Intercity.
665 mln euro pochłonie kontrakt PKP Intercity z Alstomem (400 mln euro to koszt 20 składów, a 265 mln euro – ich utrzymania przez 17 lat)
8 proc. tylko na tylu spośród 975 km tras pendolino osiągnie w grudniu prędkość 200 km/h; choć technicznie mogłoby to być 250 km/h
Źródło: DGP