Fot. Jędrzej Pilarski
Wiceminister infrastruktury i rozwoju Zbigniew Klepacki zapewnił, że resort pracuje na rozwiązaniami, które mają dać odpowiedź, czy PKP PLK będą musiały wypłacić przewoźnikom odszkodowania za zawyżone opłaty za dostęp do kolejowej infrastruktury.
Obecny na ostatnim posiedzeniu Rady Krajowej Federacji Związków Zawodowych Pracowników PKP przedstawiciel MIR odpowiedzialny za kolejnictwo odniósł się do wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości ws. opłat za korzystanie z infrastruktury zarządzanej przez PKP Polskie Linie Kolejowe. W 2013 roku ETS stwierdził, że PKP PLK w okresie od 2009 r. do 2013 r. pobierały zawyżone stawki dostępu i nakazał zarządcy zmienić sposób ich naliczania.
MIR dostrzega problem
Wiceminister Klepacki zaznaczył, że wyrok został wdrożony i opłaty zostały obniżone o ok. 20 proc.
Zaznaczył jednak, że problemem jest zwrot przewoźnikom nadpłat z lat ubiegłych. Jak powiedział, występuje tu prawna zawiłość, a kwoty strat są jedynie szacunkowe. Niektóre wyliczenia mówią, że kwota ta może sięgnąć nawet kilkunastu miliardów złotych.
Zbigniew Klepacki zapewnił związki zawodowe, że Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, któremu podlega PKP PLK dostrzega problem i nie zamierza udawać, że nic się nie stało. Aktualnie, resort pracuje nad rozwiązaniem tej prawnej zawiłości.
Nie ma formalnych wniosków
- Żaden z podmiotów nie wystąpił jeszcze z żądaniem zwrotu kosztów czy to przez ugodę czy na drodze sądowej – powiedział wiceminister na spotkaniu ze związkowcami.
Tymczasem, „Dziennik Gazeta Prawna” niecały miesiąc temu doniósł, że przewoźnicy złożyli już wnioski do MIR, PKP PLK i Urzędu Transportu Kolejowego, a niektórzy z nich do wszystkich instytucji jednocześnie. Jak tłumaczy resort chodzi o to, że pod względem formalnym obecne wnioski poszkodowanych stron nie są pełnoprawne.
- Na obecnym etapie trudno traktować je jako pełnoprawne wnioski o odszkodowanie. Nie spełniają one wszystkich wymogów formalnych – tłumaczy Piotr Popa, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. – Sprawa wciąż jest analizowana zarówno przez ministerstwo jak i Prokuratorię Generalną – dodaje.
Badanie terenu
Wygląda na to, że na razie, działanie przewoźników jest raczej sondowaniem możliwości dochodzenia rekompensat przed wstąpieniem stricte na drogę prawną. Ale nie powinno to nikogo dziwić. W sumie przewoźników, korzystających z sieci PKP PLK jest 73. Mniejsze podmioty może odstraszyć sam koszt wstąpienia na drogę sądową, który wynosi 5 proc. wartości sporu (jednak nie więcej niż 100 tys. zł). Według ekspertów „DGP” po pieniądze schyli się kilkunastu przewoźników, którzy mają ponad 1 proc. udziału w rynku. Wśród nich z pewnością będzie DB Schenker Rail, Lotos Kolej, CTL Logistics, Freightliner, Pol-Miedź Trans. Niewykluczone, że z roszczeniami wyjdą też Przewozy Regionalne, Koleje Mazowieckie, a także pozostałe spółki samorządowe. Nie wiadomo jak się zachowa największy gracz na rynku, czyli PKP Cargo, którego wciąż kontroluje PKP S.A.
Źródło: Kurier Kolejowy