NIK: praktyka w zamówieniach publicznych daleka od założeń

Fot. archiwum

Choć obecna litera prawa ustawy o zamówieniach publicznych dopuszcza stosowanie innych kryteriów rozstrzygania przetargów publicznych niż najniższa cena, to praktyka daleko odbiega od założeń. Dlatego NIK będzie wnioskować do parlamentu o jej zmianę i silniejsze zaakcentowanie możliwości stosowania innych kryteriów - powiedział Krzysztof Kwiatkowski, prezes tej Izby.

Jak wynika z analiz NIK, w ostatnich dwóch latach w 95 proc. przypadków przetargów publicznych wykonawcę wybrano właśnie w oparciu o najniższą oferowaną cenę.

Izba proponuje m.in. stosowanie jako kryterium rozstrzygającego najbardziej "korzystną ofertę", która uwzględnia w sobie kilka elementów, jak np. jakość wykonania i długość gwarancji, a także koszty utrzymania po okresie gwarancyjnym.

- Otwarci jesteśmy także na takie kryteria, jak sposób rozliczania się wykonawcy z pracownikami (stałe umowy - umowy zlecenia), co rzutuje nie tylko na zaniżanie oferty, ale pociąga za sobą określone koszty społeczne, czy odrzucanie ofert o rażąco niskiej cenie - mówił Krzysztof Kwiatkowski. - Muszą one być zarazem dokładnie opisane, aby nie służyć wybraniu oferty na warunkach z góry określonych.

Według niego, należy się też ustawowo ustosunkować do innego zjawiska - w ostatnim okresie coraz częściej przetargi publiczne wygrywają firmy zagraniczne. W 2011 roku to one zgarnęły 600 przetargów, ale w ub.r. już 704, o wartości 60 mld zł.

Prezes NIK był jednym z dyskutantów debaty zatytułowanej "Litera prawa a praktyka zamówień w budownictwie infrastrukturalnym," zorganizowanym przez ZDG TOR i KIG.

W debacie wskazano m.in. na dwa ważne problemy. Pierwszy, to rozbudowany system kontroli procesu zamówień publicznych. Najbardziej efektywne wydają się analizy ex ante, jak w przypadku Urzędu Zamówień Publicznych, a nie ex post, które w efekcie kończą się co najwyższej procesami sądowymi pomiędzy inwestorem a wykonawcą. 

Drugim problemem jest nadmierna liczba kontroli, a jednocześnie niska efektywność wykorzystywania wniosków z nich. 

Jak mówił Mieczysław Magierski z Biura Kontroli Audytu Wewnętrznego PKP PLK, w ub. roku w spółce tej 33 różne instytucje przeprowadziły łącznie 1322 kontrole, niekiedy w tej samej sprawie i badające te same dokumenty. 

Wnioski i zalecenia pokontrolne są rejestrowane i, teoretycznie, powinny być wdrażane. Problemem są pojawiają się sprzeczne wnioski (pomiędzy instytucjami kontrolnymi lub pomiędzy nimi a orzeczeniami sądów okręgowych), które odsyłane są do kontrolerów i powinny, także teoretycznie, zostać zweryfikowane. 

W praktyce, jak mówiła Agnieszka Orska, radca prawny w GDDKiA, kontrole kończą się wnioskiem o większe zabezpieczenie interesu inwestora publicznego, a nie np. interesu skarbu państwa, czyli uwzględniającego aspekty społeczne - np. możliwe skutki bankructwa wykonawcy, wypłacalności kooperantów, itp. 

Źródło: Portal Gospodarczy