W czasach radykalnie ograniczonych możliwości swobodnego wykonywania świadczeń medycznych, przemieszczania się pracowników, czy konieczności eliminacji kontaktu między nimi, należy podjąć działania, żeby maksymalnie uelastycznić system badań lekarskich pracowników zatrudnionych w zawodach kolejowych.
Już drugiego czerwca, w odpowiedzi na wystąpienie IGTL, PKP S.A. przedstawiła swoje prognozy w zakresie zaległości w badaniach i planów ich nadrabiania. Wariant wówczas mniej optymistyczny zakładał zakończenie stanu epidemii z końcem sierpnia. Z analiz przedstawionych przez PKP S.A. wynikało, że zaległości (w związku z zawieszeniem badań w ustawie o przeciwdziałaniu COVID19) w okresie od połowy marca do końca sierpnia obejmą ok 33 tysięcy osób (odpowiednio do końca czerwca szacowano 23,5 tys. osób). Jak wszyscy wiemy epidemia trwa i nabiera rozpędu, a przepisy o odroczeniu badań są stosowane w praktyce i nie należy zakładać, że udało się w istotnym stopniu nadrobić wcześniej odłożone w czasie badania, wręcz przeciwnie. Prosta ekstrapolacja, przy pełnej świadomości dużego przybliżenia tej metody, wskazuje, że na koniec października zaległości mogły przekroczyć nawet liczbę 42 tys. osób.
Wszyscy wiemy, jak trudno jest w obecnych reżimach sanitarnych zorganizować badania pracowników. Nie ma mowy obecnie o całodniowych „pielgrzymkach” do poszczególnych gabinetów z oczekiwaniem każdorazowo w kolejce w dużej grupie. Izolacja pracowników i ograniczenia w przemieszczaniu na pewno nie podniosą przepustowości ośrodków, a widoków na rychłe wygaszenie epidemii nie ma i raczej należy spodziewać się kolejnych szczytów zakażeń oraz kolejnych fal po okresach wyciszenia. W tej sytuacji nie można ignorować pomysłów o przynajmniej częściowym i czasowym dopuszczeniu wykonywania badań w innych niż Kolejowa Medycyna Pracy ośrodkach.
Jest wiele zawodów wymagających bardziej szczegółowych niż standardowe badań. Mamy kierowców, pilotów, wojsko, osoby pracujące na wysokościach lub innych warunkach niebezpiecznych i bez problemu badania w ramach dopuszczenia do pracy wykonywane są w różnych ośrodkach komercyjnych i publicznych przez uprawnionych lekarzy orzeczników. Istotą problemu jest precyzyjne określenie wymagań (w przypadku zawodów kolejowych wymogi mamy gotowe od dawna, co więcej ich treść również jest kontrowersyjna) i nałożenie na ośrodki obowiązku wykazania możliwości technicznych oraz kompetencji personelu.
Ewentualne zniesienie zawieszenia wykonywania badań, o które od dawna apeluje branża to działanie cząstkowe, które nie rozwiąże kwestii nadrobienia zaległości. Nawet w sytuacji wydłużenia okresu na wykonanie badań odłożonych w czasie stanu epidemii, nadal borykać będziemy się z problemami wydolności systemu i organizacji całego procesu. Mamy obecnie bezprecedensowy impuls do wprowadzenia pilnie zmian demonopolizujących badania pracowników zatrudnionych na stanowiskach kolejowych, w szczególności maszynistów.
Odrębną kwestią jest kwalifikacja do badań i transparentność w tym zakresie, a co za tym idzie porządek ich wykonywania u poszczególnych podmiotów. To kolejny punkt do debaty, o którą apelujemy.