Nowe pociągi WKD jak z "Gwiezdnych wojen"

Nowy pociąg dla Warszawskiej Kolei Dojazdowej ma kontrowersyjny wygląd. Dzięki dostawom składów już na wiosnę pasażerowie definitywnie pożegnają stare kolejki z lat 70. Są szanse, że w końcu zmaleje tłok na tej trasie. Nowe składy dla WKD produkuje fabryka Newag z Nowego Sącza. Na torze doświadczalnym pod Wrocławiem testowany jest właśnie pierwszy z sześciu zamówionych pociągów. Skład wyróżnia się przede wszystkim dość nietypowym przodem, który już wywołuje spore emocje. W internecie pojawiły się skrajne komentarze, np. "Co za brzydal". Niektórzy porównują go do maski Lorda Vadera z "Gwiezdnych wojen". Innym skład się podoba, bo jak twierdzą, "ma nowoczesny design". Stare pociągi znikną - Najważniejsze, by pociąg był funkcjonalny. Po pierwsze, maszynista ma bardzo dobrą widoczność. Efektywnie udało się także zagospodarować wnętrze. W porównaniu ze składami kupionymi od bydgoskiej Pesy nowy pociąg ma o 40 miejsc siedzących więcej - mówi Krzysztof Kulesza, rzecznik WKD. Dodaje, że ze względu na krytykę pociągu pokazanego rok temu na wizualizacjach zrezygnowano z wielkich osłon zderzaków. Pierwszy pociąg z Newagu ma dotrzeć do bazy WKD w Grodzisku Mazowieckim przed końcem kwietnia. Kolejne pięć składów ma sukcesywnie dojeżdżać do sierpnia. Dla pasażerów te dostawy oznaczają spore zmiany. Władze kolejki przewidują, że już w maju z torów definitywnie znikną najstarsze, kanciaste pociągi z lat 70. Wielu podróżnych ma do nich sentyment, ale składy nie spełniają już współczesnych standardów. Są praktycznie niedostępne dla osób niepełnosprawnych. Mają też niewygodne, małe siedzenia. Stare pociągi muszą być odstawione na bocznicę, bo władze kolejki niebawem zmieniają napięcie w sieci trakcyjnej - z 600 na 3 tys. V. To zmiana konieczna, by nowe pociągi mogły jeździć częściej. Zamówione w Newagu składy dostosowane są zresztą wyłącznie do 3 tys. V. Szansa na mniejszy tłok Rzecznik WKD zapowiada, że do skomplikowanej operacji podwyższenia napięcia powinno dojść w długi weekend majowy (od 30 kwietnia do 3 maja). W przypadku poślizgu z dostawą pierwszego składu z Newagu do przejścia na 3 tys. V dojdzie pod koniec maja. Jednocześnie trzeba podwyższyć napięcie jeżdżących teraz pociągów z Pesy. Po zakończeniu dostaw nowych składów są szanse, że wreszcie zmniejszy się koszmarny tłok na trasie kolejki. Teraz ścisk jest tak duży, że często nie da się wejść do środka na niektórych stacjach. Rzecznik kolejki zapowiada, że częstotliwość kursów będzie stopniowo zwiększana od grudnia tego roku. WKD rozpatruje dwa warianty docelowego rozkładu - kursy co siedem i pół minuty na trasie Warszawa - Komorów lub kursy co 10 minut, ale na dłuższym odcinku - do Podkowy Leśnej.

Źródło: Gazeta Wyborcza